poniedziałek, 1 lipca 2013

Co u mnie? Odchudzanie, bieganie?!, głodówka, koniec sesji..

Witajcie!

Cały czas szykuję się żeby napisać posta na temat diety 5:2 dr. Mosleya. Jestem mniej więcej w połowie książki, chcę się jednak porządnie przygotować, zorientować co ma jeszcze do zaproponowania. Już widzę kilka rzeczy, które na pewno opiszę. Wrócę do tego za chwilę..

Jednak dzisiejszy post chciałabym poświęcić głównie sobie. Nazwa mojego bloga zobowiązuje mnie do opisania jak mi idzie moje odchudzanie ;)

Moje życie od kilku lat kręci się głównie wokół tematu odżywiania, można nawet powiedzieć, że mam lekką fiksację na ten temat. Dobrze czy źle? Sama nie wiem, mam dużą świadomość tego, co jem i chcąc czy nie chcąc często patrzę na talerze innych. Teraz różnią się bardzo od mojego, ale były też czasy gdy wyglądały podobnie. Myślę sobie często ile co ma kcal, ile białka, ile tłuszczu itp. Jestem też mniej ufna w stosunku do restauracji, a jeśli już się do niej wybiorę długo odczuwam wyrzuty sumienia - to akurat nie jest dobre, wiem..

Od początku marca, a właściwie od końca lutego schudłam 13-15 kg - dlaczego raz 13 raz 15?, bo wszystko zależy od dnia. Są momenty gdy jest to równo 15, a po wczorajszym obiedzie skoczyła mi masa ciała o 1.5 kg w górę - więc różnie to bywa :) Były tygodnie w których masa ciała w ogóle się nie zmieniała, ja jednak widziałam różnicę w ubraniach, były dni gdy nagle kilogramy uciekały.. i tak na zmianę. Na początku dużo ćwiczyłam sama, później chodziłam na pilates raz lub dwa razy w tygodniu. Teraz nie robię nic, więc może dlatego nie mogę ustabilizować masy ciała.

Marzy mi się jeszcze 1.5 kg mniej, ale zobaczymy jak wyjdzie. Na pewno nie wracam do starych nawyków żywieniowych, nie wracam do słodyczy i innych tego typu przekąsek, nie chcę też jeść jogurtów owocowych i innych takich. Nie wrócę również do chleba, za to wracam do ziemniaków, makaronu, ryżu. Zdecydowanie chcę też odrzucić słodkie napoje, typu Nestea - bardzo za nią tęsknię, tak jak na słodycze ochota mi minęła, napoje tego typu zawsze będą mieć w moim sercu swoje miejsce :D ale już tak długo ich nie piję, że wierzę, że dam radę.

Skończyłam pierwszy rok psychologii, byłam zmęczona sesją i nie poszła mi tak dobrze, jak chciałam, ale nie ma tragedii. Przyjaciółka gorąco namawia mnie do biegania! Nigdy tego nie lubiłam, ale podobno można się przyzwyczaić, więc obiecuję spróbować któregoś wieczoru. Mam dobre buty do biegania, dresik, teraz tylko muszę się odważyć:)

A teraz HIT! Postanowiłam, właśnie czytając książkę o diecie 5:2, przeprowadzić ... GŁODÓWKĘ.
O głodówce wspominano mi gdy studiowałam dietetykę - jest traktowana przez specjalistów jako coś co jest "zdrowe", na pewno nie chodzi tutaj głównie o schudnięcie (nawet obawiam się, że pewne kilogramy szybko wrócą). Bardziej o "oczyszczenie swojego ciała", duchową rewolucję, regenerację - jakbyśmy tego nie nazwali wiadomo o co chodzi. Moi wykładowcy polecali od czasu do czasu zrobić sobie taką głodóweczkę, oczywiście pod nadzorem lekarza i dietetyka - nie każdy może też sobie na coś takiego pozwolić.
Już od jakiegoś czasu o tym myślałam, jednak nigdy nie miałam na tyle odwagi, żeby to zrobić. Nawet negowałam takie pomysły, ale rozmawiałam z przyjaciółmi z "branży", z kilkoma innymi osobami i lekko zmieniłam zdanie! Jestem zdrową, pełną życia osobą, świadomą swoich wyborów dlatego się na to decyduję. Zastanawiałam się czy opisać to tutaj, ponieważ nie wszyscy mogą to zrozumieć i pójść za moim przykładem ze złych powodów. A dlaczego zaczęłam dziś? Bo mam pusto w lodówce i przynajmniej nie muszę iść na zakupy ;)

Moja głodówka będzie trwała 3-4 dni, będę podczas niej pić tylko wodę, zastanawiam się jeszcze nad herbatą czarną, ale na razie poradzę sobie bez niej.
Znam swój organizm, nie jestem jednak do końca pewna jak zareaguje (tego nigdy nie możemy być pewni) dlatego oczywiście biorę pod uwagę to, że będę musiała z niej zrezygnować.
Najprawdopodobniej na początku będę odczuwać ból głowy, "kiszki będę mi grały marsza", a ja będę lekko zmęczona. Gdy jednak dojdą do tego zawroty głowy - rezygnuję. Jutro lub pojutrze te objawy miną i wpadnę w stan euforii. Tak opisywano mi to w szkole, dokładnych procesów zachodzących w ciele opisywać na razie nie będę, ale codziennie obiecuję relacjonować jak mi idzie.

Czy rzeczywiście poczuję się lepiej? Kończę w czwartek wieczorem i wszystko Wam opowiem.
Próbowaliście kiedyś sami?


20 komentarzy:

  1. ja bym nie dała chyba rady, myślałam nad tym, ale raczej sobie podaruję. może spróbuję zrobić coś na zasadzie jedzenia tylko warzyw albo głodówka owsiankowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głodówka owsiankowa? Owsiankowa owszem, ale żeby zaraz głodówka?;p 100 gr owsianki ma ponad 300 kcal, zjesz 3 małe miseczki i masz prawie 1000 kcal. Nie mówiąc o mleku i dodatkowych miseczkach:) Nie wydaje mi się, żeby "dieta owsiankowa" wymagała szalonych wyrzeczen i głodu...

      Usuń
  2. Ja na takiej czystej głodówce ,że tylko woda też nie byłam ale mam zamiar się przyłączyć. Jeszcze nic dzisiaj nie zdążyłam zjeść to może teraz dołączę? Ok decyduje się i dołączam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuzynka podziwiam cie za twoja silna wole i wytrwalośc :) Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  4. bez sensu-glodowki dzialaja tylkojeslisa dlugofalowei TERZEBASIE DO NICH przygotowac.jako osoba "znajaca sie na rzeczy"powinnas wysmiac pana Mosleya za szerzenie bzdur i zarabianie na naiwnosci kolejnych milionow liczacych na "zdrowe" i bezproblemowe chudniecie-kolejny hit po Dukanie okaze sie kolejnym idiotyzmem dla naiwnych,bo sprowadza sie tylko do jednego-ujemnego bilansu w perspektywie tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. juz sie szykuje na doktorka:)

      Usuń
    2. poza tym wszystkie te diety cud.. probuja ciagle wymyslic cos nowego i zarobic na tym, chociaz doktorek twierdzi, ze zostal "zmuszony" do napisania ksiazki.. ah nie moge sie juz doczekac, az go opisze:))

      Usuń
  5. a mnie akurat trochę dziwi, że zamierzasz krytykować samą książkę, nie odnosząc się do badań (chyba, że przyjęłam mylne założenie?).

    W PubMedzie opisanych jest mnóstwo badań na ten temat(szczególnie w modelu "alternate day fasting") i ich wyniki są całkiem interesujące.

    I nie zrozum mnie źle, nie stosuję tej diety i nie jestem jej orędowniczką, ale to, że kilka lat temu nauczono nas na studiach czegoś innego, nie znaczy, że powinniśmy krytykować wszystkie "diety cud", bo ich twórcy próbują tylko zarobić.

    Dietetyka to wciąż rozwijająca się nauka :)



    OdpowiedzUsuń
  6. Dietetyczka na diecie chyba nie miała założenia krytykować książki tylko się do niej odnieść
    A głodówka jak zrozumiałam ma być lecznicza a nie odchudzająca. I nawet 3-4 dni to lepsze niż nic. Przewód pokarmowy odpocznie od pracy w końcu są wakacje:)Jemu też należy się....

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi z głodówką ciężko przez jeden dzień, ale i tak je kiedyś robiłam, ale bardzo spowalniają metabolizm więc zaprzestałam tego
    Ale to dlatego że po głodówce trzeba być na diecie, a dla mnie to już chyba było za dużo
    Jednak zastanów się jeszcze nad tym
    Zapraszam na mojego nowego bloga, przydadzą mi się słowa krytyki
    silnaja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. dlaczego nie jogurty owocowe?

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie jogurty mogłyby zastąpić wodę, kawę i herbaty różnej maści. Warto przetestować wersję z jogurtami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bieganie popieram w 100%, ale z tymi głodówkami to nie przesadzaj.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja po 5 latach różnych diet, kiedy nie miałam żadnego efektu, w końcu zdecydowałam się na tabletki odchudzające. Było to pół roku temu. Przy Foreverslim straciłam 16 kg, w 3 miesiące. Trochę biegałam, zmieniałam dietę. Moje wcześniejsze głodówki, bardziej mnie wyniszczyły, niż cały pozytywny efekt. Dobre jest tylko jedno - w końcu wyglądam tak jak tego chciałam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurcze, ja tez ostatnio przechodziłam głodówkę, 5 dni jadlam tylko jabłka i piłam herbatki: figura detox i miętę. Efekty dobre, 1 kg mniej, oczyszczona cera i ładniejsze włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda że autorka taka "słowna".podaje meila a od miesięcy nie można doczekać sie odpowiedz.Masakra jakaś. Nie ma jak to odchudzać się u Gacy,tam to sie dopiero dzieje,mam na myśli program w tv.Widać że człowiek do ludzi i ich problemu podchodzi z pełnym profesjonalizmem,a tu zero odpowiedzi..zresztą sam wpis z lipca mówi sam za siebie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Może u autorki zmiana wagi przyniosła taki efekt, że teraz nie ma czasu na siedzenie przed komputerem i pisanie bloga? ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Hm, ja mam mieszane odczucia odnośnie głodówek, ale słyszałam opinie, że w ostatniej fazie odchudzania to jedyna metoda na to, aby organizm pozbył się ostatnich fałd... Jak będę na tym etapie, to wtedy będę o tym myślała! Trzymam kciuki za ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Głodówki nie są dobre, tylko w niektórych przypadkach mogą przynieść korzyść i to pod stałą kontrolą lekarza. Zapraszam do siebie:

    OdpowiedzUsuń